Rewolucyjna terapia WZW C już dostępna dla dzieci w Polsce

Kobieta stoi wewnątrz budynku obok schodów. Ma na sobie biały fartuch z emblematem po lewej stronie, który zawiera tekst i niebieski okrągły wzór. Tło zdjęcia pokazuje część schodów z metalowymi poręczami i stopniami prowadzącymi w górę.
Dzieci zakażone wirusem HCV wywołującym wirusowe zapalenie wątroby typu C właśnie dostały najnowocześniejszy lek. A wszystko to dzięki badaniu PANDAA-PED, którego kierownikiem była prof. Maria Pokorska-Śpiewak z Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego WUM. Wykazało ono stuprocentową skuteczność leczenia, jego bezpieczeństwo oraz brak wpływu na rozwój dzieci w trakcie i po terapii.

Co to w ogóle jest wirusowe zapalenie wątroby typu C? 

Wirusowe zapalenie wątroby typu C jest chorobą wątroby wywoływaną przez wirus HCV. W swoim naturalnym przebiegu prowadzi do marskości wątroby. Gdy w konsekwencji zakażenia dochodzi do znacznego włóknienia, możliwe są także procesy nowotworowe. Wirusowe zapalenie wątroby typu C ma także różne konsekwencje pozawątrobowe, na przykład obniżenie jakości życia. 

A skąd się bierze u dzieci?

Dzieci zakażają się najczęściej od chorych matek. Wiemy, że każda mama chce mieć zdrowe dziecko. Sytuacja, w której rodzi się ono chore, a mama żyje ze świadomością, że to ona jest źródłem zakażenia, jest niezwykle trudna. Widzimy, że takie mamy żyją z poczuciem winy, z podwyższonym poziomem stresu. 

Jakie jest prawdopodobieństwo, że jeżeli mama ma wirusa, to dziecko też będzie go miało? 

Kobiety o zakażeniu wirusem zwykle dowiadują się, gdy robią badania w trakcie ciąży. I wtedy oczywiście pada pytanie: „Czy moje dziecko będzie zdrowe?”. Na szczęście prawdopodobieństwo zakażenia dziecka jest niewielkie i wynosi około 6 procent. Ale jeżeli już ktoś znajdzie się w grupie tych 6 procent – to ma swoje własne 100 procent choroby. 

Czy zakażenie wirusem oznacza, że dziecko na pewno będzie chore?

Generalnie po zakażeniu 60-70 procent osób pozostaje zakażonymi przewlekle. Oznacza to, że dochodzi do przewlekłego zapalenia wątroby. Natomiast 30-40 procent – głównie małych dzieci - potrafi sobie poradzić z tym zakażeniem i je samoistnie wyeliminować. Zwykle dzieje się to do 4.-7. roku życia. 

To zapewne dlatego wcześniej uważano, że WZW C u dzieci nie wymaga leczenia? 

Przez wiele lat tak właśnie uznawano. Do niedawna dzieci w ogóle nie były włączane w programy terapeutyczne. Zakładano, że u nich jest to choroba łagodna i bardzo powoli postępująca. Tymczasem musimy wziąć pod uwagę, że wiele dzieci, które rodzą się z HCV, ma tego wirusa w organizmie przez całe życie. Siłą rzeczy w końcu dochodzi u nich do pojawienia się objawów choroby wątroby. 

Czy to oznacza, że WZW C u dzieci jednak może być groźne?

Oczywiście. Duże brytyjskie badania pokazały, że jeżeli zakażeniu ulegnie dziecko, to istnieje 32-procentowe ryzyko, że w wieku 32 lat zapadnie na marskość wątroby. To jest jedna trzecia trzydziestolatków, którzy od dzieciństwa chorowali na WZW C, czyli wcale nie tak mało. Zwłaszcza, że są to młode osoby, które powinny być zdrowe i czynne zawodowo.

Jak do tej pory leczono dzieci z WZW C? 

Pierwsze terapie przez wiele lat stosowane u pacjentów, w tym u dzieci, były oparte na interferonie. Interferon jest substancją, która pobudza nasz układ immunologiczny do tego, żeby zwalczał wirusa. Niestety, skuteczność tych terapii sięgała 50-60 proc. Lek podawany był w iniekcjach i trzeba było go stosować dosyć długo, bo nawet do roku. Dawał też bardzo dużo działań niepożądanych. U dzieci zdarzało się, że wpływał na zahamowanie wzrostu i rozwoju. Niekiedy to zahamowanie utrzymywało się nawet po odstawieniu leku. Około dekadę temu w leczeniu dorosłych wprowadzono terapie bezinterferonowe, tzw. terapie DAA, które działają bezpośrednio na wirusa. Okazały się one rewolucją, absolutnym przełomem. Dzięki nim jesteśmy w stanie wyleczyć praktycznie każdego chorego, czyli mamy prawie stuprocentową skuteczność. Przy tym bardzo mało działań niepożądanych i krótki czas leczenia - tylko 2-3 miesiące. Niestety ta nowoczesna terapia do tej pory nie była stosowana u najmłodszych. W przypadku leków dla dzieci zwykle tak się dzieje, że badania i rejestracje są przynajmniej o kilka lat opóźnione w stosunku rejestracji leków dla dorosłych.  

A dlaczego tak się dzieje, czy badania dzieci są trudniejsze?  

Traktujemy je jako populację o szczególnej wrażliwości. Dziecko to nie jest mały dorosły, ale organizm, który się rozwija i musi w tym rozwoju osiągnąć określone „kamienie milowe”. Leczenie nie może szkodzić jego rozwojowi. Zatem zazwyczaj czekamy na wyniki badań u pacjentów dorosłych, a kiedy one pokażą, że leki są skuteczne i bezpieczne, dopiero możemy zaczynać badanie dzieci.

Prowadziła pani projekt PANDAA-PED, który sprawdzał skuteczność terapii bezinterferonowej u dzieci. Z jakim założeniem podeszliście do tego zadania?

Generalnie był to projekt, na który cały nasz zespół bardzo się cieszył. Od początku wiedzieliśmy, że badamy lek, który jest bardzo skuteczny u pacjentów dorosłych. Rodzice chorych dzieci bardzo na tę szansę czekali. Dla nich to był rodzaj zbawienia. Podchodziliśmy więc do badania z ogromną nadzieją. Założyliśmy, że skuteczność tej terapii będzie podobna jak u dorosłych. Jednak szczególnie ważnym aspektem było dla nas zbadanie bezpieczeństwa leku.

Jakie dzieci mogły wziąć udział w badaniu? Jak liczna to była grupa?

Szacuje się, że na świecie w tej chwili mamy 56 milionów osób zakażonych wirusem HCV. Z tego zaledwie 3 miliony to pacjenci pediatryczni, którzy są rozproszeni po całym świecie. Dodatkowo, ogromna większość osób z WZW C nie ma świadomości, że jest zakażona. W związku z tym zebranie i zbadanie większej grupy jest naprawdę sporym wyzwaniem. W naszym badaniu wzięło udział 50 dzieci w wieku od 6 do 18 lat. To byli nasi pacjenci z całego kraju – dawni, obecni i oczekujący. 

Czy dzieci, które badaliście miały jakieś objawy choroby?

Stereotypowo mogłoby się wydawać, że nastolatek, który od urodzenia cierpi na WZW C jest dzieckiem z żółtaczką, niskorosłym, o zaburzonym rozwoju, wyniszczonym, nawet z wodobrzuszem. Tymczasem większość naszych pacjentów świetnie się rozwija, doskonale wygląda, okazuje się, że trenują np. piłkę albo inną dyscyplinę sportu. Oczywiście bywają też dzieci, które zgłaszają pewne objawy, czy to ze strony przewodu pokarmowego, czy też skarżą się na zmęczenie i nadmierną senność. Tak się czasem zdarza, ale generalnie WZW C bardzo długo pozostaje bezobjawowe. 

Jak przebiegało badanie, czy dzieci przebywały w szpitalu? W jakiej formie otrzymywały lek? 

Dzieci przyjeżdżały do nas do kliniki. Często z odległych rejonów Polski. Pierwsza wizyta była najdłuższa. Wykonywaliśmy na niej komplet badań, żeby wiedzieć, na jakim etapie choroby jest dziecko. Tłumaczyliśmy dokładnie zasady, które obowiązywały w badaniu. Była też przestrzeń na to, żeby rodzice mogli zadać wszystkie nurtujące ich pytania. Często mówię, że to my lekarze mamy się martwić w związku z leczeniem, a nie pacjenci, czy ich rodzice. Po zakwalifikowaniu do badania pacjenci zgłaszali się po lek (sofosbuwir/velpataswir) w postaci tabletek. Dostawali zapas na miesiąc i wracali do domu. Potem co miesiąc przyjeżdżali na wizytę kontrolną i po leki. Podczas takich kontroli badaliśmy dzieci, sprawdzaliśmy, czy wirus nadal jest w ich organizmie. Pytaliśmy też, co się działo przez ostatni miesiąc, czy były jakieś objawy niepożądane. Całe leczenie trwało 3 miesiące. Najważniejsza była wizyta 3 miesiące po jego zakończeniu, ponieważ definicją skuteczności tej terapii jest brak wirusa w organizmie po trzech miesiącach od zakończenia leczenia. Zakłada się bowiem, że gdyby wirus jednak został w organizmie, to po 3 miesiącach na tyle się namnoży, że będzie wykrywalny. 

I co się ostatecznie okazało?

Okazało się, że leczenie sofosbuvirem/velpataswirem było skuteczne u wszystkich dzieci. Wszystkie zostały wyleczone. Wirusowe zapalenie wątroby typu C jest jedyną chorobą przewlekłą, którą możemy w stu procentach wyleczyć, dając pacjentowi tabletki na trzy miesiące. To jest coś niezwykłego. Dlatego też, pracując przy tym projekcie, wszyscy mieliśmy ogromną satysfakcję.  A wdzięczność rodziców wyleczonych dzieci to absolutna wartość dodana, której nic nie zastąpi. 

Mówiła pani, że ramach projektu przeprowadzaliście badania na obecność wirusa. A czy sprawdzaliście również, w jakiej kondycji psychicznej są dzieci? 

Naszym podstawowym celem był cel kliniczny. Chcieliśmy dać dzieciom szansę na nowoczesne leczenie i udowodnić, że jest ono skuteczne i bezpieczne. Jednak zależało nam również na pokazaniu ewentualnych dodatkowych korzyści, takich jak poprawa jakości życia pacjentów i ich rodzin. Przed rozpoczęciem leczenia i po jego zakończeniu rodzice i dzieci wypełniali kwestionariusze na ten temat. Gdy je przeanalizowaliśmy, okazało się, że po leczeniu jakość życia – w szczególności ocena ogólnej aktywności i zdrowia – znacząco się poprawiła.

Czy dzieci, które brały udział w projekcie, będą wymagały jeszcze kontroli? 

W ramach projektu ostatnią wizytę przeprowadzaliśmy rok po zakończeniu leczenia. Na niej potwierdzaliśmy, że skuteczność terapii jest długotrwała i nie ma długofalowego wpływu na rozwój dzieci. Jednak dalsze kontrole będą potrzebne u tych pacjentów, u których przed leczeniem były już zmiany w wątrobie. Wiemy, że jeżeli włóknienie już się pojawiło, to nawet po eliminacji wirusa wciąż istnieje ryzyko nowotworzenia. I dlatego kontrola raz na pół roku jest konieczna. Natomiast jeżeli wyjściowo nic się nie działo i po leczeniu wątroba jest zdrowa, to kontrole nie są niezbędne. Mimo to nawet tym pacjentom proponujemy spotkania raz w roku, żeby sprawdzić czy nic się nie dzieje – i niektórzy pacjenci z tej możliwości korzystają. 

A czy po takim leczeniu należy przestrzegać jakichś szczególnych zaleceń, np. dotyczących diety?  

Nie ma żadnych szczególnych zaleceń związanych z tym, że dziecko przeszło leczenie eliminujące wirusa HCV. Generalnie, tak jak każdemu zdrowemu dziecku zalecamy zdrowy tryb życia z aktywnością fizyczną. 

Czy ta nowoczesna terapia bezinterferonowa jest już dostępna dla polskich dzieci?

Tak, to było naszym celem. Z tego projektu mamy pięć opublikowanych prac, które pokazują stuprocentową skuteczność, bardzo dobry profil bezpieczeństwa, brak wpływu na rozwój dzieci w trakcie czy po terapii. Nawet w przypadku pacjentów, którzy mieli już zmiany w wątrobie pod wpływem leczenia zaczęły się one cofać. To są bardzo mocne argumenty za tym, żeby dzieci w Polsce mogły zostać w włączone do programu terapeutycznego w ramach NFZ. Na podstawie wyników naszego badania Agencja Badań Medycznych złożyła do Ministerstwa Zdrowia odpowiedni wniosek. Została przygotowana pozytywna opinia prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ( AOTMiT). I w efekcie tych wszystkich działań od 1 kwietnia 2025 r. program terapeutyczny leczenia WZW C terapią bezinterferonową został rozszerzony o pacjentów pediatrycznych nawet w wieku od trzech lat. 
 

Rozmawiała Iwona Kołakowska
Zdjęcie Michał Teperek
Biuro Komunikacji i Promocji WUM