Każdy krok, który robisz, zmienia twoje życie

Michail, dlaczego Polska? Jak trafiłeś ze słonecznej Grecji akurat do Warszawy?
Muszę przyznać, że nigdy nie myślałem, żeby studiować w Polsce, niewiele o niej wiedziałem. Wszystko zaczęło się od Czech - przyjaciółka w liceum podpowiedziała mi, żebym w wakacje zwiedził Pragę. Potem idąc za ciosem odwiedziłem turystycznie Kraków. Bardzo mi się spodobał i chyba wtedy po raz pierwszy pomyślałem o studiowaniu w Polsce. Ale moje życie się zmieniło, kiedy zobaczyłem Warszawę (śmiech). Uderzyło mnie jakie to piękne, otwarte miasto. Odkryłem w nim wszystko.
To znaczy?
Warszawa jest bardzo dynamiczna, daje wiele możliwości. To tak jak z restauracjami tutaj – idziesz i widzisz kolejne świetne miejsce. Przez sześć lat cały czas czułem tę różnorodność i dynamikę. Miasto ma doskonałą lokalizację w środku Europy, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Po prostu zakochałem się w Warszawie. No i Polska bardzo dobrze się rozwija, co w Warszawie dobrze czuć.
A uczelnia, jak ją postrzegałeś?
Oczywiście zastanawiałem się, co Warszawa, ma mi do zaoferowania jako ośrodek akademicki. Moja rodzina również wiele razy zadawała mi to pytanie. Na Warszawski Uniwersytet Medyczny przyciągnęło mnie międzynarodowe środowisko i świetna duża baza kliniczna - szpitale, w których można uczyć się praktyki od najlepszych. WUM ma międzynarodowy charakter, o który mi chodziło. Zacząłem studia i nagle znalazłem się w gronie osób z 71 różnych krajach. To było piękne! Więc jeśli ktoś prosi mnie o porównanie Warszawy akademickiej do innych miast w tej części Europy, to Warszawa jest bezwzględnie numerem jeden!
Pamiętasz swoje początki w stolicy?
Miałem pewne problemy z przystosowaniem się do nowego środowiska, do innej kultury. I do miasta też, kiedy zacząłem je poznawać już nie z poziomu turysty. No i byłem daleko od rodziny.
Na początku dużą barierę stwarzał język. Pierwszego dnia na studiach zgubiłem się, kompletnie się zgubiłem, bo nie miałem ze sobą telefonu. Musiałem prosić ludzi o tłumaczenie mi polskich słów, które mnie wszędzie otaczały. Dzięki bogu znalazłem osobę, która mówiła po angielsku, pomogła mi znaleźć taksówkę. Strasznie padał deszcz. Następnego dnia miałem prawie 40°C gorączki, rozchorowałem się.
Potem jeszcze raz miałem przygodę, wieczorem po spotkaniu ze znajomymi wsiadłem do złej taksówki. Zorientowałem się, że jedziemy w złym kierunku. Kierowca zapytał mnie o imię, okazało się, że zamawiał ją kto inny, nie zrozumieliśmy się.
Jeśli chodzi o studia, co na początku sprawiało ci trudność?
Na samym początku chodziło głównie o dostosowanie się do specyficznego akademickiego środowiska i formalnego wzorca, który tu obowiązuje. Na przykład tego, jak oficjalnie trzeba się tu zwracać do wykładowców i dystansu, jaki to stwarza. Po kilku tygodniach jakoś się dostosowałem do formalizmów, bo uznałem, że skoro chcę tu być, chcę uczyć się nowych rzeczy, to muszę się dopasować.
Poza tym było ciężko, bo tęskniłem za domem i rodziną.
A nauka? Czy odpowiedź będzie: najtrudniejsza była anatomia?
Jak dla wszystkich na pierwszych latach studiów na kierunku lekarskim – tak, trudna była anatomia, a potem jeszcze fizjologia. To moim zdaniem dwa najtrudniejsze przedmioty, a trzeci – to histologia. My – mówię tu o studentach zagranicznych - na początku w ogóle nie wiedzieliśmy, jak się uczyć anatomii, na czym się skupić. Siedzieliśmy nad książkami i płakaliśmy w nocy w łóżkach, modliliśmy się - każdy do swojego boga - „Proszę, zatrzymaj mnie tutaj, nie chcę odchodzić”.
Było aż tak źle?
Tak, to było trudne. WUM nie jest łatwym uniwersytetem. Ale silna motywacja pomaga, przynajmniej mnie pomogła. Wiedziałem, że to jest miejsce, w którym chcę być, w którym mogę się rozwijać. Zarówno pod względem akademickim jak i osobistym. To jest ten czas, to są ci ludzie. Starałem się skupiać na celu, zacząłem być swoim trenerem.
Czyli?
Ja zawsze popycham siebie do granic możliwości. No i robiłem to systematycznie przez te sześć lat. Ale bardzo ważne jest, aby nie przesadzić i pamiętać, żeby odpocząć, odpuścić, ponieważ nie jesteśmy tylko studentami, a potem lekarzami. Jesteśmy też ludźmi.
Zatem jaką masz radę dla młodszych kolegów, którzy zaczną studia po wakacjach?
Z anatomią można sobie poradzić, a nawet ją polubić. Naprawdę! Na samym początku jest szok, a potem trzeba uczyć się jej systematycznie. I polecam zadawanie pytań wykładowcom. Ja na pierwszym rok bałem się tego robić, byłem trochę nieśmiały. Myślę, że jak kogoś bardzo szanujemy, bo to profesor czy doktor, czyli ktoś kto wiele osiągnął, boimy się przed nim źle wypaść, zadać niemądre pytanie. Ale zadawanie pytań rozwija. Z czasem stałem się swoim przeciwieństwem - pytałem cały czas. Chyba nawet bywałem irytujący dla niektórych profesorów (śmiech).
Jak radziłeś sobie od czwartego roku na zajęciach z pacjentami?
Zanim zaczęliśmy pracę z pacjentami lepiej poznałem polski, choć do teraz nie czuję się w nim pewnie, bo to trudny język dla obcokrajowców. W szpitalach w Warszawie niektórzy pacjenci mówią po angielsku, ale wykładowcy nas wspierali i badaliśmy także pacjentów mówiących tylko po polsku. Nie pamiętam, żebym miał na zajęciach jakikolwiek problem. Zarówno pracownicy jak i pacjenci zawsze byli bardzo otwarci.
Na zajęciach klinicznych jest przeskok: masz wreszcie swojego pacjenta, którym musisz się odpowiednio zajmować. Traktować go ze zrozumieniem, z szacunkiem i cierpliwością. Jeśli to potrafisz i pokochasz, będziesz w stanie to robić przez całe studia i potem przez długie lata pracy. Ale wiesz, to nie takie łatwe. Dlatego wielu studentów z czasem zadaje sobie pytanie, dlaczego wybrałem medycynę?
A dlaczego ty ją wybrałeś?
Zawsze myślałem tylko o medycynie. Pochodzę z rodziny lekarzy i to dało mi bardzo dużą wiedzę o tym zawodzie, widziałem jak bycie lekarzem wygląda na co dzień. Ale na studiach, żeby się dużo nauczyć, najlepiej znaleźć swojego mentora.
Znalazłeś kogoś takiego?
Tak, miałem to szczęście. I myślę, że będę zawsze wdzięczny za możliwości, które dzięki temu dostałem. Pamiętam ten wieczór na trzecim roku, gdy uczyłem się do egzaminu i niespodziewanie otrzymałem wiadomość od wykładowcy, któremu ciągle zadawałem pytania na zajęciach, że mogę zaangażować się w projekt naukowy. W klinice! Dzięki temu trafiłem do grona osób o bardzo otwartych umysłach, a do tego pomocnych. Tu nauczyłem się: celuj wyżej i nie bój się. Właśnie o tym wspominałem na początku: nie bój się przełamywać strach i dystans, zadawaj pytania swoim wykładowcom. Ucz się rozmawiać z ludźmi, których spotykasz na swojej studenckiej drodze i budować relacje z innymi. To daje efekt!
Od czego ty zaczynałeś budować te relacje?
Od kół naukowych. Na WUM działach ich ponad 200. Na drugim roku nie wiedziałam dokładnie, co mnie najbardziej interesuje, ale wiedziałem, że chcę dowiedzieć się i zobaczyć więcej. Więc pomyślałem sobie: może spróbuję dołączać do wielu różnych kół i się przekonam? Wiem, że to brzmi trochę szalenie, ale skąd masz na początku wiedzieć, co robić, jeśli nie spróbujesz? No i próbowałem odnaleźć się w tym medycznym wszechświecie w różnych specjalizacjach.
Byłem np. w kole neurologicznym. Po anatomii, którą w końcu nawet pokochałem myślałem, że moją drogą na przyszłość będzie neurochirurgia. Okazała się bardzo interesująca, ale nie dla mnie. Potem dołączyłem na dłużej do kardiologii.
Wiesz, co ważnego dały mi koła naukowe? Możliwości. Na drugim roku, miałem swoją pierwszą prezentację przed jury. Byli tam profesorowie. Musieliśmy krytycznie ocenić pewien artykuł naukowy. Przygotowałem prezentację i stanąłem przed nimi. Przekonałem się wtedy, że jestem w stanie mówić z pewnością siebie przed takim gronem! W takich sytuacjach zdajesz sobie sprawę, że każdy krok, który robisz, zmienia twoje życie na lepsze.
Jakie było twoje największe osiągnięcie naukowe w czasie studiów?
Artykuł naukowy, o którym wspomniałem. Dostałem wtedy szansę. Artykuł dotyczył „The Effect of a Vegan Diet on the Cardiovascular System” To praca przeglądowa, nawet nie opis przypadku, więc coś trudniejszego. A przecież najpierw musiałem nauczyć się, jak pisze się taki artykuł, jaką ma strukturę. Od czego zacząć? Jak ma wyglądać streszczenie, czy dać je na początku czy końcu artykułu? Gdyby nie pomoc lekarzy z kliniki kardiologicznej, którzy dawali mi wskazówki, nie dałbym rady. Byli bardzo otwarci. A to wszystko zasługa docent Aleksandry Gąseckiej-van der Pol. On nie stwarza wokół siebie dystansu, chociaż ma tytuł. Jest wyrozumiała - przecież nie można wszystkiego wiedzieć od razu.
Kolejne bardzo duże osiągnięcie to książka, do której napisałem rozdziały z profesorem z USA dr. Michaelem Gibsonem, MS, M.D. Pierwszy rozdział nosił tytuł „Distributions”, a drugi „Common Issues in Analysis”. Następnie powstał obszerny artykuł pod tytułem „The Ketogenic Effect of SGLT-2 Inhibitors – Beneficial or Harmful?”, napisany pod opieką docent Aleksandry Gąseckiej- van der Pol oraz prof. Krzysztofa Filipiaka. Dostawałem okazje, za co jestem bardzo wdzięczny i starałem się je wykorzystywać jak najlepiej.
Te tematy były związane z kardiologią, czy więc tą drogą pójdziesz po studiach?
Zajęło mi sporo czasu, aby zdać sobie sprawę, z tego, jaka dziedzina medycyny jest dla mnie najlepsza. Była fascynacja neurochirurgią, myślałem też o kardiochirurgii. Przez kilka lat miałem okazję być przy wielu operacjach kardiochirurgicznych. Ale nigdy nie byłem pewien tak w 100 proc. Właściwie dopiero niedawno zdecydowałem się wybrać chirurgię ogólną. Trochę wróciłem do początków, bo na drugim roku byłem w kole chirurgicznym i wtedy po raz pierwszy asystowałem przy operacji. Działanie w kole daje takie możliwości. Chirurgia ogólna to według mnie najtrudniejsza część medycyny. Szeroka, wymaga wysiłku umysłowego, ale też fizycznego. Po operacji twoje ciało jest tak samo zmęczone tym wszystkim, co się zdarzyło podczas operacji, jak twoja psychika. Ale podoba mi się, że chirurg po operacji od razu widzi efekt.
Wybór rozumiem dokonany, a dalszy krok?
Na razie staż i kontynuowanie szkolenia chirurgicznego. Ale chciałbym także być zaangażowany w edukację medyczną, i wiesz – też w politykę zdrowotną. Jeśli będzie to , możliwe. Chciałbym działać z innymi na rzecz zdrowia i medycyny.
Nie pochwaliłeś się tym od razu, kiedy rozmawialiśmy o sukcesach, a przecież za swoją działalność zostałeś wyróżniony tytułem Interstudent 2025? To prestiżowa nagroda, otrzymują ją najbardziej zaangażowani zagraniczni studenci uczący się na polskich uczelniach. Za co dokładnie ją otrzymałeś?
Rzeczywiście, to duże wyróżnienie, ale kompletnie mnie zaskoczyło! Konkurs jest organizowany przez Fundację Edukacyjną Perspektywy w ramach programu „Study in Poland” realizowanego pod opieką KRASP - Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Wyróżniono mnie za przywództwo, konsekwencję w realizowaniu stawianych sobie celów, współpracę, wywieranie pozytywnego wpływ na ludzi i innych studentów. Robiłem wiele rzeczy także pozanaukowych, pomogłem np. zaprojektować i poprowadzić globalne webinary dotyczące edukacji chirurgicznej, programy mentorskie łączące międzynarodowych studentów na różnych kontynentach. Kapituła to doceniła.
Moja mama twierdzi, że kiedy wyszedłem na scenę, aby odebrać nagrodę i wygłosić przemówienie, otaczało mnie jakieś inne światło. Może rzeczywiście błyszczałem z nadmiaru emocji, bo w tym samym czasie miałam jeszcze egzaminy na studiach, z którymi musiałam sobie poradzić. Wtedy też wygłosiłem jedyne przemówienie, którego nigdy w życiu nie przygotowałem, mówiłem z serca. I wiesz co, prawie się popłakałem, ale od tego momentu zacząłem jeszcze bardziej wierzyć w siebie.
Twoi bliscy przyjechali z Grecji na galę Interstudent 2025?
Tak, była moja rodzina. Bo wiesz, nie udałoby mi się to wszystko, gdybym nie miał wsparcia. Zawsze mogłem liczyć na bliskich, choć byli daleko. Jestem im za to bardzo wdzięczny, także moim przyjaciołom, studentom na uczelni. Ale dziękują również wszystkim moim mentorom, którzy stawiali przede mną wyzwania, wspierali i dali narzędzia do przekształcania marzeń w rzeczywistość.
Gratulacje, masz już też dyplom WUM. Zatem good luck for the next big step!
Rozmawiała Agnieszka Wlazłowska-Pietrzak
Zdjęcie Michał Teperek
Biuro Komunikacji i Promocji WUM
Michail Koutentakis. Działał w Samorządzie Studenckim (English Division), w organizacjach takich jak Project IMG, IMG Unity, IFMSA, AMSA i InciSioN Global. Jako Dyrektor ds. Edukacji w InciSioN zainicjował serię „Global Surgical Education Leadership” (GSEL), która ułatwia kontakty między światowymi ekspertami w celu zwalczania różnic w kształceniu chirurgów. Zdobywał granty, opublikował kilka artykułów w recenzowanych czasopismach. Jest autorem pięciu rozdziałów w książkach medycznych i chirurgicznych. Jego prace obejmują kardiologię, chirurgię i medycynę translacyjną, angażował się w poszerzanie wiedzy na temat opieki nad pacjentami.